Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: życie Jezusa dokument tekstowy  
 

„OTO KRÓL TWÓJ PRZYJDZIE”
ELLEN G. WHITE
(Mat. 21,1-11; Mar. 11,1-10; Łuk. 19,29-44; Jan 12,12-19)

 
  Wesel się bardzo, córko syjońska! Wykrzykuj, córko jeruzalemska! Oto twój król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle, na oślęciu, źrebięciu oślicy” ZACH. 9,9.

W ten sposób na pięćset lat przed narodzeniem Chrystusa prorok Zachariasz przepowiedział przyjście Króla Izraela. Teraz proroctwo to miało być spełnione. Ten, który tak długo odrzucał honory królewskie, teraz przybywa do Jerozolimy jako obiecany spadkobierca tronu Dawida.

Był pierwszy dzień tygodnia, kiedy Jezus dokonał swego triumfalnego wjazdu do stolicy. Tłumy gromadzące się w Betanii dla zobaczenia Go postępowały za Nim, pragnąc być świadkami przyjęcia, jakiego miał tam doznać. Wielu ludzi udawało się do miasta na Paschę i oni również przyłączyli się do tłumu towarzyszącego Jezusowi. Zdawało się, że cała przyroda bierze udział w ogólnej radości. Drzewa przystroiły się pięknie w zieleń, a z kwiatów unosił się w powietrzu delikatny zapach. Nowe życie i nowa radość ożywiały ludzi. Znów pojawiła się nadzieja na nowe królestwo.

Zamierzając wjechać do Jerozolimy, Jezus posłał dwóch ze swych uczniów, aby przyprowadzili Mu oślicę i jej oślę. Przy swoim narodzeniu Zbawiciel uzależniony był od gościnności obcych ludzi, żłób, w którym leżał, był posłaniem pożyczonym. Teraz, choć stada pasące się na wszystkich wzgórzach były Jego własnością, tak samo uzależniony był od uprzejmości obcych ludzi, gdy chodziło o pożyczenie zwierzęcia, na którym miał wjechać do Jerozolimy jako Król. Jego boskość ujawniła się jeszcze raz nawet w tych szczegółowych wskazówkach, których udzielił uczniom. Zgodnie z Jego przewidywaniem należało mówić, że „Pan ich potrzebuje”; tak też się stało. Jezus wybrał dla siebie osiołka, którego dotąd nie dosiadał żaden człowiek. Uczniowie, pełni radosnego entuzjazmu, ułożyli swe szaty na oślęciu i posadzili na nie swego Nauczyciela. Dotąd Jezus stale podróżował pieszo, toteż uczniowie byli zdziwieni, że tym razem postanowił jechać. Serca ich ożywiała radosna nadzieja na myśl, że Chrystus wjedzie do stolicy, ogłosi się królem i zapewni sobie królewską władzę. Ponieważ przy załatwianiu polecenia Jezusa podzielili się swoją radością z Jego przyjaciółmi, spowodowało to wszędzie wielkie podniecenie i rozpaliło do granic nadzieje narodu.

Chrystus dostosował się do żydowskich zwyczajów towarzyszących królewskiemu wjazdowi. Zwierzę, którego dosiadał, należało do gatunku, którym posługiwali się władcy Izraela. Z drugiej strony, proroctwa przepowiadały, że Mesjasz w ten właśnie sposób dokona wjazdu do swego królestwa. Zaledwie wsiadł na osła, rozległy się w powietrzu donośne, triumfalne okrzyki. Tłumy witały Go jako Mesjasza, jako swego Króla. Tym razem Jezus przyjmował hołdy, do których dotąd nie dopuszczał, i uczniowie uważali to za dowód, że ich radosne nadzieje zostaną spełnione, a Jezus zasiądzie na tronie. Tłumy były przekonane, że nadchodzi moment ich wyzwolenia. Wyobraźnia podpowiadała ludziom sceny przepędzenia rzymskich wojsk z Jerozolimy i przejęcia władzy przez Izraelitów. Wszystkich ogarnęło radosne podniecenie. Ludzie prześcigali się w składaniu Mu hołdów. Nie byli w stanie otoczyć Go zewnętrznym splendorem, lecz ofiarowali Mu cześć płynącą z uszczęśliwionych serc. Nie mogli ofiarować Mu bogatych darów, lecz wyściełali drogę swymi ubraniami, gałązkami oliwek i palm, tworząc z nich dywan. Nie mogli prowadzić triumfalnego pochodu z królewskimi sztandarami, więc ścinali gałęzie palmowe — emblematy zwycięstwa stworzone przez przyrodę — i powiewali nimi, wznosząc okrzyki „hosanna”.

W miarę postępowania pochodu tłum zwiększał się o tych wszystkich, którzy słyszeli o przyjściu Jezusa i pragnęli się przyłączyć. Widzowie przyglądający się temu zostali zagarnięci przez tłum i ze zdziwieniem zapytywali: „Kto to?” Co oznacza całe to poruszenie? Słyszeli o Jezusie i spodziewali się, że zjawi się w stolicy; wiedzieli jednak, że odrzucał wszelkie wysiłki zmierzające do osadzenia Go na tronie, i dlatego byli bardzo zdziwieni, gdy dowiedzieli się, że to On. Zastanawiali się, co mogło spowodować tę zmianę w Jezusie, który dotąd twierdził, że królestwo Jego nie jest z tego świata. []

Ich pytania zagłuszone zostały triumfalnymi okrzykami, powtarzanymi przez rozpalony tłum. Okrzyki te podchwytywane były przez ludzi dalej stojących, a ich echa dały się słyszeć z przyległych wzgórz i dolin. Do pochodu dołączyli ludzie z Jerozolimy. Spośród tłumów zebranych z okazji Paschy tysiące ludzi wyszło powitać Jezusa. Pozdrawiali Go powiewając gałązkami palmowymi i śpiewając pobożne pieśni. Kapłani w świątyni zatrąbili na wieczorne nabożeństwo, lecz nie znalazło się wielu chętnych, więc z niepokojem mówili w swym gronie: „Oto cały świat poszedł za nim”.

Nigdy dotąd za swego ziemskiego życia Jezus nie zezwalał na takie demonstracje. Wiedział dokładnie, jaki będzie ich wynik; że jest to droga, która prowadzi do krzyża, lecz tym razem zamierzeniem Jego było publiczne wystąpienie, by objawić siebie jako Odkupiciela, by ściągnąć uwagę na ofiarę, która miała ukoronować Jego misję wobec upadłego świata. Podczas gdy ludzie zebrali się w Jerozolimie, aby obchodzić Paschę, Ten, którego symbolizował baranek, przez dobrowolne poświęcenie złożył siebie w ofierze. Stało się konieczne, aby Jego Kościół w ciągu wszystkich przyszłych wieków uczynił z Jego śmierci za grzechy przedmiot głębokich rozmyślań i studiów. Każdy związany z tą śmiercią fakt powinien być sprawdzony, aby nie było już miejsca na jakiekolwiek wątpliwości. Dlatego też konieczne było, aby oczy wszystkich ludzi były skierowane na Niego; wypadki, które poprzedziły Jego wielką ofiarę powinny skoncentrować powszechną uwagę na samej ofierze. Po demonstracji towarzyszącej Jego wkroczeniu do Jerozolimy wszystkie oczy zwrócone zostały na końcowy akt.

Wypadki związane z tym triumfalnym wjazdem będą przedmiotem wszystkich rozmów, a w ich wyniku obraz Jezusa odbije się w każdym umyśle. Po Jego ukrzyżowaniu wielu będzie wspominać o nich w powiązaniu z sądem i Jego śmiercią. Zmusi to ludzi do badania proroctw i doprowadzi ich do przekonania, że Jezus był Mesjaszem. W ten sposób liczba nawróconych we wszystkich krajach będzie stale rosła.

W tej jedynej w Jego ziemskim życiu triumfalnej scenie Chrystus mógłby się ukazać w otoczeniu zastępów niebieskich, poprzedzony dźwiękami trąby Bożej. Lecz taka demonstracja byłaby sprzeczna z celem Jego misji i z prawami, które kierowały całym Jego życiem. Pozostał do końca wierny skromnemu losowi, jaki sobie obrał. Musiał dźwigać brzemię ludzkości aż do czasu, kiedy Jego życie zostanie oddane za życie świata.

Dzień, który wydał się uczniom ukoronowaniem całego ich życia, zasłoniłby się ciężkimi chmurami, gdyby wiedzieli, że radosne wypadki stanowiły jedynie wstęp do męki i śmierci ich Mistrza. Choć powtarzał im niejednokrotnie o konieczności złożenia ofiary ze swego życia, teraz w radosnym triumfie zapomnieli o smutnych słowach, wypatrując w przyszłości Jego szczęśliwego panowania na tronie Dawida.

Coraz więcej ludzi przyłączało się do pochodu i poza nielicznymi wyjątkami wszyscy poddawali się wielkości tej godziny, a okrzyki „hosanna” odbijały się echem od wzgórza do wzgórza i od doliny do doliny. Nieustannie dźwięczały słowa: „Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim. Hosanna na wysokościach!”. []

Nigdy dotąd świat nie oglądał tak triumfalnego pochodu. Nie przypominał on pochodów wielkich zwycięzców tego świata. Nie było tu skazanych na zagładę jeńców, którzy jako trofea dodawali splendoru widowisku. Zbawicielowi towarzyszyły trofea dzieła miłości dokonanego dla grzesznych ludzi. Byli to jeńcy wyrwani spod władzy szatana, chwalący Boga za swe wybawienie. Niewidomi, którym Jezus przywrócił wzrok, wskazywali pochodowi drogę. Niemy, którego język Chrystus rozwiązał, najgłośniej wołał „hosanna”. Ułomni, uzdrowieni przez Niego, poruszali się szybko i radośnie, wykazując najwięcej energii przy zrywaniu palmowych gałęzi i powiewaniu nimi. Wdowy i sieroty chwaliły imię Jezusa za okazaną im łaskę. Oczyszczeni trędowaci słali przed Nim swe niezbrukane ubrania i sławili Go jako Króla chwały. Ci, których głos Jego zbudził ze śmiertelnego snu, również znajdowali się w tłumie. Łazarz, którego ciało dotknął rozkład w grobie, a który teraz kroczył w pełni swych sił, prowadził osła niosącego Zbawiciela.

Wielu faryzeuszy przyglądało się tej scenie wśród palącej zawiści i złości, usiłując powstrzymać przejawy uczuć ludu. Próbowali użyć swego autorytetu, aby uciszyć tłum, lecz wszystkie ich wezwania i pogróżki powodowały jeszcze większy entuzjazm. Obawiali się, że tłum, ufny w siłę swej liczebności, ogłosi Jezusa królem. Chwytając się ostatniej deski ratunku, przecisnęli się przez tłum do Zbawiciela, zwracając się do Niego ze słowami groźby i wymówki: „Nauczycielu, zgrom uczniów swoich”. Twierdzili przy tym, że tego rodzaju hałaśliwe demonstracje są przeciwne przepisom i zabronione przez władze. Lecz odpowiedź Jezusa zmusiła ich do milczenia: „Powiadam wam, że jeśli ci będą milczeć, kamienie krzyczeć będą”. Ten akt triumfu zarządzony był przez Boga; był przepowiedziany przez proroka i nie leżało w ludzkiej mocy odwrócenie zamierzeń Bożych. Gdyby ludzie odmówili wykonania Jego zamierzeń, Bóg obdarzyłby głosem martwe kamienie, by ogłosiły chwałę Jego Syna. Gdy poskromieni faryzeusze odeszli, zabrzmiały — podchwycone przez setki głosów — słowa Zachariasza: „Wesel się bardzo, córko syjońska! Wykrzykuj, córko jeruzalemska! Oto twój król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski, łagodny i jedzie na ośle, na oślęciu, źrebięciu oślicy”.

Gdy pochód osiągnął szczyt wzgórza i miał się skierować ku miastu, Jezus zatrzymał się, a wraz z Nim cały tłum. Przed Nim leżała Jerozolima w całej swej chwale, skąpana w promieniach zachodzącego słońca. Oczy ludzi skierowały się ku świątyni. Przyćmiewała wszystko inne swoją majestatyczną wielkością, jakby ukazując niebo i kierując ludzi ku jedynemu, prawdziwemu i żywemu Bogu. Świątynia ta przez długie lata była obiektem dumy i chwały narodu żydowskiego. Również Rzymianie dumni byli z jej wspaniałości. Król wyznaczany z ramienia Rzymu połączył się z Żydami w wysiłkach na rzecz jej odbudowania i upiększenia, a cesarz rzymski wzbogacił ją jeszcze swymi darami. Majestat, bogactwo i wspaniałość uczyniły z niej jeden z cudów świata.

Gdy zachodzące słońce barwiło i złociło niebo, jego promienne światło rozjaśniało białe mury i lśniło w zdobionych złotem kolumnach. Ze szczytu wzgórza, na którym stał Jezus i Jego wyznawcy, świątynia czyniła wrażenie masywu ze śniegu, zwieńczonego złotymi wieżyczkami. Przy wejściu do niej znajdowały się wykonane przez najwybitniejszych artystów winne latorośle ze złota i srebra z zielonymi liśćmi i masywnymi gronami. Ornamenty w postaci pięknie rozwiniętej winorośli symbolizowały Izraela. Złoto, srebro i żywa zieleń stanowiły wyjątkowo wykwintne połączenie o doskonałej technice wykonania; zręcznie owinięte wokoło białych kolumn, przylegały swymi pędami do złotych ornamentów i zdawało się, że chłoną w siebie wspaniałość zachodzącego słońca, lśniąc chwałą zapożyczoną z niebios. []

Jezus patrzył na roztaczający się widok, a tłum zamilkł i stał urzeczony pięknym obrazem. Wszystkie oczy zwróciły się w stronę Zbawiciela, szukając na Jego obliczu wyrazu odczuwanej powszechnie radości. Lecz zamiast niej dostrzegli smutek. Byli więc zdziwieni i rozczarowani, widząc jak Jego oczy napełniły się łzami, a ciało drżało niby drzewo przed burzą; z Jego drżących ust wydobywało się łkanie i wydawało się, że pochodzi ono z głębi złamanego serca. Jakżeż smutny był to widok dla aniołów! Ich ukochanym Wodzem wstrząsały łzy. Był to również widok niesamowity w oczach uszczęśliwionego tłumu, który z triumfalnymi okrzykami na ustach i wśród powiewania palmowych gałązek odprowadzał Go do miasta chwały, gdzie — jak to chętnie wierzyli — miał objąć ster rządów. Jezus płakał przy grobie Łazarza, lecz były to łzy boskiego zasmucenia nad niedolą człowieka. Ten nagły smutek natomiast przypominał dźwięk rozpaczy w radosnym, triumfującym chórze. Wśród radosnej uroczystości, gdy wszyscy składali Mu hołd, Król Izraela pogrążył się w łzach! Nie były to łzy cichej radości, lecz jęki i łzy niewymownej rozpaczy. Na tłum padł cień smutku, a jego radosne okrzyki zamilkły. Wielu płakało ze współczucia nad smutkiem, którego przyczyny nie mogli zrozumieć.

Łzy Jezusa nie miały związku ze zbliżającym się cierpieniem. Przed nim roztaczało się Getsemane, gdzie niedługo nieprzenikniony mrok miał przyćmić Jego postać. Widoczna była również owcza brama, przez którą od wieków pędzono bydło przeznaczone na ofiarę. Brama ta miała niedługo otworzyć się przed Nim, wielkim Prawzorem ofiary, której złożenie za grzechy świata symbolizowały wszystkie ofiary dotychczasowe. Niedaleko leżała Golgota, miejsce nadchodzącej męki. Jednakże przypomnienie o okrutnej śmierci nie było powodem Jego płaczu i udręki. Nie był to bowiem smutek z powodu własnego losu, a myśl o rychłym zgonie nie przerażała tej szlachetnej, pełnej poświęcenia duszy. To widok Jerozolimy przeszywał serce Jezusa bólem — miasta, które odrzuciło Syna Bożego i wzgardziło Jego miłością, które nie dało się przekonać wspaniałym cudom, a teraz sięgało po Jego życie. Widział, czym się stało to miasto z powodu nieprzyjęcia swego Odkupiciela i czym mogłoby się stać, gdyby przyjęło Jedynego, który był w stanie uleczyć rany. Chrystus przyszedł, aby zbawić Jerozolimę. Jakżeby mógł ją porzucić?

Izrael był wybranym narodem, a Bóg uczynił jego świątynię miejscem swego zamieszkania; była „rozkoszą całej ziemi” PS. 48,3. Związane z nią było ponad tysiąc lat pieczy i czułej miłości Chrystusa dbającego o nią, jak ojciec o swe jedyne dziecię. W niej prorocy wygłaszali swe uroczyste ostrzeżenia. Tu paliły się kadzielnice, a dary zmieszane z modlitwami wiernych wznosiły się stąd do Boga. Tu płynęła krew zwierząt, która symbolizowała krew Chrystusa. Tu Jahwe z tronu łaski objawiał swą chwałę, kapłani odprawiali nabożeństwa i przez wieki trwała wspaniałość symboli i ceremonii. Lecz wszystkiemu temu nadszedł kres.

Jezus podniósł swą rękę, która tyle razy błogosławiła chorych i cierpiących, a wskazując nią w kierunku skazanego na zagładę miasta, w słowach łamiących się z bólu zawołał: „Gdybyś i ty poznało w tym dniu, co służy ku pokojowi”. Tu Zbawiciel uczynił przerwę i nie powiedział, jak mogłyby się ukształtować losy miasta, gdyby przyjęło pomoc, której Bóg pragnął mu udzielić — dar uczyniony w postaci Jego umiłowanego Syna. Gdyby Jerozolima zdawała sobie sprawę, czego może się dowiedzieć dzięki danemu przywilejowi i strzegła światła posłanego przez niebo, mogłaby rozkwitnąć we wspaniałym dobrobycie, stając się królową królestw, wolną i potężną dzięki mocy Boga. Pod bramami miasta nie stanęliby obcy żołnierze, a z jego murów nie powiewałyby rzymskie flagi. Przed oczyma Zbawiciela malował się chwalebny los miasta, gdyby przyjęło Go jako Syna Bożego. Wiedział, że miasto to mogło być przez Niego uleczone od swej groźnej choroby, uwolnione z niewoli, stając się najpotężniejszą metropolią świata. Z murów takiego miasta gołąb pokoju wylatywałby do wszystkich krajów, a ono samo stałoby się dla świata diademem chwały.

Wspaniały obraz tego, czym mogłaby stać się Jerozolima, przybladł nagle w oczach Zbawiciela. Zobaczył, co sobą przedstawia pod jarzmem Rzymu, narażona na gniew Boga i skazana na Jego karzący sąd. Na tę myśl Chrystus ponowił swą skargę: „Lecz to teraz zakryte jest przed oczyma twymi. Gdy przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego” ŁUK. 19,43.44. []

Chrystus przyszedł, aby zbawić Jerozolimę i jej dzieci, lecz pycha, obłuda, zawiść i przewrotność faryzeuszy stanęły na drodze do urzeczywistnienia tego celu. Jezus wiedział o straszliwej karze, jaka spadnie na miasto skazane na zagładę. Widział Jerozolimę otoczoną przez wojska, jej pokonanych mieszkańców prowadzonych na zagładę i śmierć, matki zjadające martwe ciała własnych dzieci, rodziców i dzieci wyrywających sobie wzajemnie ostatnie kęsy pożywienia. Wiedział, że upór Żydów, który przejawiał się w odrzuceniu niesionego przez Niego objawienia, doprowadzi również do oporu przeciwko wkraczającym wojskom nieprzyjacielskim. Chrystus widział przed sobą Golgotę, gdzie zawiśnie na krzyżu tak potężnym jak leśne drzewo. Widział mieszkańców Jerozolimy torturowanych i ukrzyżowanych, piękne pałace zniszczone, świątynię leżącą w gruzach, tak że nie pozostał z niej kamień na kamieniu, i całe miasto wyglądające jak zaorane pole. Ta straszna wizja wycisnęła łzy z oczu Chrystusa.

Jerozolima była Jego ukochanym dziecięciem i jak czuły ojciec smuci się nad zbłąkanym synem, tak Jezus płakał nad swym ukochanym miastem. Jak mogę cię porzucić? Jak mogę patrzeć na ciebie, wydane na zagładę? Czy muszę pozwolić, abyś przepełniło kielich twych nieprawości? Jedna dusza ma taką wartość, że w porównaniu z nią całe światy nie mają znaczenia, a tu cały naród miał ulec zagładzie. Wraz z zachodzącym słońcem skrywała się chwała przeznaczona temu miastu. Zatrzymanie się pochodu na szczycie Góry Oliwnej odmierzało czas, w ciągu którego Jerozolima mogła wyrazić swą skruchę. Po jego upływie anioł łaski złoży swe skrzydła i zstąpi ze złotego tronu, ustępując tym samym miejsca wymiarowi sprawiedliwości. Serce Chrystusa, pełne miłości, wciąż jeszcze przemawiało na rzecz Jerozolimy, miasta, które odrzuciło Jego łaskę, zlekceważyło Jego przestrogi i gotowe było zbroczyć swe ręce w Jego krwi. Jeżeli Jerozolima chciałaby okazać skruchę, to nie było jeszcze za późno. Gdy ostatnie promienie zachodzącego słońca złociły świątynię, jej wieżę i wierzchołki domów, istniała możliwość, że jakiś dobry anioł nakłoni to miasto ku miłości Zbawiciela i odwróci jego zagładę. Piękne i bezbożne miasto, które kamienowało swoich proroków i odrzuciło Syna Bożego, które z powodu braku skruchy cierpi w okowach niewoli — jego dzień łaski prawie się skończył!

Jeszcze raz Duch Boży przemówił do Jerozolimy. Zanim dzień się skończył, wydano jeszcze jedno świadectwo na rzecz Chrystusa. Rozległ się głos świadka przywołującego pamięć o przeszłych proroctwach. Gdyby Jerozolima usłuchała tego wezwania i przyjęła Zbawiciela wkraczającego w jej bramy, mogłaby uniknąć swojej zagłady.

Do przywódców w stolicy dotarły już wiadomości, że Chrystus zbliża się do miasta w otoczeniu wielkich tłumów. Lecz oni nie chcieli powitać Syna Bożego. Ze strachu wyszli na Jego spotkanie licząc na to, że uda im się rozproszyć tłum. Gdy pochód schodził z Góry Oliwnej, przywódcy żydowscy przecięli mu drogę, zapytując o przyczynę tak spontanicznej radości. Gdy spytali: „Kto to jest”, uczniowie odpowiedzieli w pełnych przekonania słowach, opartych na przepowiedniach proroków dotyczących Chrystusa:

• Adam powie wam: „Potomstwo niewiasty zetrze głowę węża”.
• Spytajcie Abrahama, on wam odpowie: Jest to „Melchisedek (...) król Salemu”
1 MOJŻ. 14,18.
• Jakub wam powie: Jest On władcą z plemienia Judy.
• Izajasz wam powie: „Immanuel”, „Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny,
   Książę Pokoju”
IZ. 7,14; 9,5.
• Jeremiasz powie wam: „Latorośl Dawida”, „Pan sprawiedliwością naszą”
JER. 23,6.
• Daniel powie: On jest Mesjaszem.
• Ozeasz powie: „Pan, Bóg Zastępów, Pan imię jego”
OZ. 12,6.
• Jan Chrzciciel powie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata”
JAN 1,29.
• Wielki Bóg oznajmił z wysokości swego tronu: „Ten jest Syn mój umiłowany”
MAT. 3,17.
• My, Jego uczniowie, oświadczamy: To jest Jezus, Mesjasz, Książę żywota, Odkupiciel świata.
• Nawet książę sił ciemności uznał Go, mówiąc: „Wiem, kim Ty jesteś, święty Boży”
MAR. 1,24.

inne tematy z tej serii:
BÓG Z NAMI | WYPEŁNIENIE CZASU | DO CIEBIE ZBAWICIELU! | OFIAROWANIE | WIDZIELIŚMY BOWIEM GWIAZDĘ JEGO
WIELKANOCNA WIZYTA
| CHRZEST | WESELE W KANIE GALILEJSKIEJ | W JEGO ŚWIĄTYNI | NIKODEM | UWIĘZIENIE I ŚMIERĆ JANA
POWOŁAŁ ICH DWUNASTU
| KAZANIE NA GÓRZE | SETNIK | KTO TO BRACIA MOI? | ZAPROSZENIE | UMILKNIJ! UCISZ SIĘ! | DOTYK WIARY
DAJCIE WY IM JEŚĆ
| NOC NAD JEZIOREM | I ZOSTAŁ PRZEMIENIONY | BŁOGOSŁAWIENIE DZIECI | ŁAZARZU, WYJDŹ! | ZACHEUSZ
 UCZTA W DOMU SZYMONA | OTO KRÓL TWÓJ PRZYJDZIE | POTĘPIONY NARÓD | ŚWIĄTYNIA PONOWNIE OCZYSZCZONA
BIADA FARYZEUSZOM
| NA GÓRZE OLIWNEJ | SŁUGA SŁUG | NA PAMIĄTKĘ MOJĄ | GETSEMANE | PRZED ANNASZEM I W PAŁACU KAIFASZA
JUDASZ
| NA SĄDZIE U PIŁATA | GOLGOTA | WYKONAŁO SIĘ! | W GROBOWCU JÓZEFA | WSTAŁ Z MARTWYCH
CZEMU PŁACZESZ?
| DO OJCA MEGO I OJCA WASZEGO

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank BPH II/O Warszawa, 10601015-320000744691